Od miesiąca prezentujemy uczestniczki konkursu dla blogerów PolecamRoyaLOVE. Dzisiejszy wpis poświęcamy Marcie Norenberg – artystce ujarzmiającej metal i kamienie i prowadzącej blog Sztuk Kilka . Ale przecież nie samym jubilerstwem człowiek żyje. Zobaczcie co jeszcze odgrywa ważną rolę w jej życiu.
Jeśli spodziewacie się czegoś krótkiego i przyjemnego, to się mylicie, jak zwykle będzie długo, ale namiętnie 😉 Cóż twórca biżuterii robi w wolnym czasie? Ale, że jak to? Wolny czas, a co to takiego? Tak to już bywa przy własnej działalności, że swobodny czas kurczy się do minimum, szczególnie gdy ma się w sobie nutkę pracoholizmu i widmo perfekcjonizmu. Właśnie do tej grupy zalicza się moja osoba, choć myślę, że nie jest ze mną aż tak źle… jeszcze. W takim razie, co zdarza mi się robić po oderwaniu się od złotniczego stołu?
Napisałabym, że trochę czytam, ale w zasadzie tylko jedna książka w tym roku miała tematykę „nie branżową”. Reszta opowiadała o meandrach marketingu, magii słów, czy google analytics… same odprężające tematy. Ostatnio wpadłam w szał poszukiwań i zakupów publikacji traktujących o historii złotnictwa i rzemiosła. Moją nową pasję na razie określam mianem kolekcjonerstwa, bo trudno tu mówić o cieszeniu się lekturą. Jednak zdarzają się chwile, kiedy zasiadam do tych kart i jak dziecko chłonę wiedzę, a potem ruszam w podróże śladami rzemiosła.
Dalekie i bliskie wojaże, to właśnie w ich trakcie naprawdę wypoczywam, choć dość aktywnie. Nie mogę zabrać ze sobą jubilerskiego majdanu, za to wyszukuję miejsca, gdzie z lubością podziwiam maestrię dawnych mistrzów. Muzea biżuterii, rzemiosła oraz czasem mniej oczywiste placówki, kryją w sobie całą masę niezwykłych przedmiotów, a ja stąpam wśród nich i chłonę klimat minionych stuleci… i cykam mnóstwo zdjęć. Dobrze wiem, że w przyszłości przydadzą mi się do publikacji na blogu, związanych ze sztuką rzemiosła i historią biżuterii.
W zasadzie jeszcze nie oderwałam się od tytułowego metalu. Książki o złotnictwie, muzea tematycznie powiązane, to chyba zakrawa o manię prześladowczą! 🙂 Jednakże od czasu do czasu zarzucam cięcie, szlifowanie i lutowanie, daję odpocząć oczom i umysłowi od biżuteryjnych bodźców. Chwytam wtedy za pędzel, a gdy zanurzam go w oleju lnianym pracownię przenika aromat farb, jak w salach muzealnych z wiekowym malarstwem. I tak, jedna za drugą powstają moje kobiety, które opanowały płótna, kartony i kartki.
Niekiedy malarskie narzędzia zamieniam na zwykły czarny długopis lub ołówek. Na półce piętrzą się szkicowniki o pożółkłych kartkach, wypełnionych pomysłami cieniowanymi szarością grafitu. Tam znów zaczyna królować biżuteria, projekt goni projekt, aż trafia na tygrysa, kociaka i rysia… Chyba mam słabość do kotowatych! To wszystko przez te trzy kocie sztuki, które plączą mi się po domu.
Na szczęście w szkicowniku równowagi dodaje sowa z wilkiem. I znów ląduję przed jubilerskim biurkiem i zamykam te zwierzęce rysunki w falach srebrnej blachy.
Zatoczyliśmy koło, mimo wszystko pełne metaloplastyki, metalu i jubilerstwa. Oto całe moje życie!
Ściskam
Marta
Sztuk Kilka
P.S.
Jeśli uważasz, że w konkursie Polecam RoyaLOVE powinna zwyciężyć Marta – Sztuk Kilka, znajdź w bocznej szpalcie na jej blogu kod rabatowy do royal-stone.pl i dokonaj zakupów z rabatem 12%. Każde zakupy to jeden głos oddany na uczestniczkę zabawy. Zapraszamy!
Trzeba mieć w życiu pasje i odskocznie od pracy.
P.S dzięki za info odnośnie rabatu 😉