Jak samodzielnie zrobić ogniwka do chainmaille

Chainmaille to nie tylko zbroje, rycerze i męskie tematy. Misterne sploty wkroczyły także do projektów biżuteryjnych i doskonale sprawdzają się w tej roli. Dziś Agata Szybalska prowadząca Pracownię Rękodzieła Bruxa pokaże jak samodzielnie wykonać ogniwka wykorzystywane w chainmaille.

Jednocześnie przypominamy, że na blogu znajdziecie pierwszą część cyklu poświęconego Chainmaille.

 Coraz więcej osób interesuje się techniką chainmaille, co mnie niezmiernie cieszy. Jednak wiem, że często na przeszkodzie staje problem ze zdobyciem odpowiednich ogniwek. Niestety gotowe kółka montażowe nie zawsze spełniają nasze oczekiwania. Zazwyczaj nie ma właśnie tego rozmiaru, jakiego akurat potrzebujemy. Dlatego dziś chciałam Wam pokazać jak można sobie poradzić z tym problemem i uzyskać perfekcyjne ogniwka w dowolnie wybranym rozmiarze.


Jeszcze kilka lat temu odradzałam samodzielne wykonywanie ogniwek jako zbyt trudne, ale od tego czasu sporo się zmieniło. Przede wszystkim odkryłam te szczypce. Dzięki temu prostemu narzędziu wszystko stało się łatwiejsze.

Szczypce do cięcia ogniwek do chainmaille

 Zaczniemy od przygotowania potrzebnych materiałów i narzędzi.

Ogniwka wykonamy z drutu. Nasza praca będzie składała  się z dwóch etapów: skręcenia sprężynki i rozcięcia jej.

Na początek proponuję drut miedziany (może być powlekany), który jest dość miękki i lekko się z nim pracuje. Równie komfortowo pracuje się z drutem srebrnym, jednak ze względu na cenę nie polecam go do nauki. Jeśli jednak mimo wszystko zdecydujecie się na nie, to musi ono być próby 925 – 930, czyste srebro (próby 999) jest zbyt miękkie i nie nadaje się na ogniwka. Z metali takich jak mosiądz, brąz czy stal również możemy zrobić ogniwka, jednak są to twarde druty, które będą sprawiały sporo kłopotu zarówno przy formowaniu, jak i przy cięciu.
Grubości drutu używane najczęściej to 0,8; 1,0 i 1,2mm.

Wykonanie ogniwek rozpoczniemy od skręcenia sprężynki z drutu. Będą nam do tego potrzebne odpowiednie trzpienie (mandryle). Od grubości trzpienia zależeć będzie wewnętrzna średnica otrzymanych ogniwek. Możecie w tym celu wykorzystać dedykowane mandryle, np. zestaw firmy Beadsmisth, jak również wiele innych czasem dość zaskakujących przedmiotów. Trzeba tylko pamiętać o kilku zasadach. Trzpień musi być wykonany z twardego metalu o gładkiej powierzchni, jego przekrój musi być okrągły, a średnica na całej długości jednakowa. U mnie bardzo dobrze sprawdziły się stalowe druty do robótek, ale może to być też coś innego, jak kawałek prostego drutu, czy nawet gwóźdź. Nigdy nie wiadomo, gdzie znajdziemy odpowiednią średnicę. Na przykład odkryłam, że bardzo pożądaną średnicę 2,7 mm (potrzebną do splotu bizantyjskiego z drutu grubości 0,8 mm) mają uchwyty szydełek. Musicie tylko uważać, żeby trzpień nie był zbyt miękki, jak np. drewno, bo wówczas nie uda się zdjąć z niego nawiniętej sprężynki. Nie polecam również drutów aluminiowych (na zdjęciu drut aluminiowy po nawinięciu na niego sprężynki z miedzianego drutu). Dodatkowo przydadzą się szczypce tnące do odcięcia drutu i płaskie do pomocy przy doginaniu.

Do cięcia ogniwek potrzebować będziemy wspomnianych wcześniej szczypiec, piłki włosowej i kawałka parafiny (może to być zwykła świeczka). Możemy użyć dowolnej ramki, jednak najwygodniej będzie się nam pracowało z jubilerską gesztelką. Brzeszczoty powinny być w miarę cienkie. Do miedzi i srebra proponuję rozmiar 3/0, a do twardszych metali jak mosiądz, czy brąz 2/0. Jednak jeśli to Wasza pierwsza styczność z gesztelką to dopóki nie nabierzecie wprawy weźcie 2/0 również do miedzi. Parafina zapewni piłce lepszy poślizg przy cięciu. Szczoteczka przyda się do czyszczenia piłki.

Narzędzia potrzebne do samodzielnego wykonania ogniwek.

Skoro mamy już przygotowane wszystkie materiały i narzędzia to pora zabrać się do pracy.

Nawinięcie sprężynki. Wybieramy odpowiednią grubość drutu i średnicę trzpienia, tutaj zastosowałam drut miedziany o grubości 1 mm i trzpień o średnicy 3 mm. Następnie przystępujemy do nawijania. Możemy to zrobić tylko palcami. Zostawiamy ok. 1-2cm końcówkę drutu i zaczynamy zwijać sprężynkę dość ciasno wokół trzpienia. Ten wolny „ogonek” umożliwi nam przytrzymanie sprężynki, żeby się nie kręciła.  Nawijamy ok. 1 cm sprężynki, odcinamy drut, a wystające końcówki doginamy delikatnie szczypcami płaskimi do trzpienia.

Otrzymana sprężynka powinna mieć ok. 12-15 mm, zaraz wyjaśnię dlaczego. Opisany sposób nie wymaga użycia żadnych dodatkowych narzędzi, ale wymaga trochę siły, dlatego jeśli tylko macie taką możliwość to możecie wspomóc się na przykład ręczną wiertarką, ewentualnie elektryczną, ale koniecznie z płynną regulacją obrotów. Bardzo dobrze sprawdza się akumulatorowa wiertarko-wkrętarka z dużym akumulatorem, bo sama na nim stoi i nie trzeba jej mocować do stołu. Jednak jeśli nie zamierzacie robić tysięcy ogniwek, to w zupełności wystarczy ręczna.

Szczypce do cięcia ogniwek. Teraz na arenę wkracza nasze magiczne narzędzie. Na pierwszy rzut oka wygląda trochę dziwnie, dlatego najpierw opowiem trochę o nim. Generalnie są to szczypce, ale ich powierzchnia robocza nie przypomina niczego innego. Wewnątrz znajduje się rowek ze szczeliną. W tym rowku umieszczamy sprężynkę przeznaczoną do rozcięcia, a szczelina pomaga w równym prowadzeniu brzeszczotu. Na jednej ze szczęk tych szczypiec mamy jeszcze ogranicznik. To dlatego przygotowana sprężynka powinna mieć określoną długość, bo musi się ona tam zmieścić. W moich szczypcach jest to 13 mm, ale być może, że w innych egzemplarzach będzie się nieznacznie różnić.

Pomocny trick. W zasadzie możemy już przystąpić do ostatniego etapu, czyli rozcięcia sprężynki na pojedyncze ogniwka, jednak w tym miejscu chciałam zdradzić Wam pewien trick, który znacząco ułatwi tę czynność. Dobrze jest umieścić coś we wnętrzu sprężynki. Najczęściej polecany jest kawałek okrągłego patyczka, ale idę o zakład, że nigdy nie będziecie mieć pod ręką patyczka w potrzebnym w tym momencie rozmiarze. Dlatego ja stosuję coś innego, coś, co zawsze mogę mieć takiej średnicy, jakiej potrzebuję. Przygotujcie sobie kawałek kartki i nożyczki do papieru. Z papieru odcinamy pasek szerokości odpowiadającej długości naszej sprężynki i zwijamy go w rulonik. Rulonik ten powinien być w miarę możliwości jak najciaśniejszy. Umieszczamy go wewnątrz sprężynki, powinien mieścić się tam swobodnie, ale bez luzu.

Przygotowanie sprężynki do cięcia. Sprężynkę wraz z papierowym rdzeniem umieszczamy w nacięciu szczypiec, dosuwając ją do samego ogranicznika. Szczypce zaciskamy. Są one wyposażone w sprężynę, więc będą się otwierały, kiedy nie będziemy ich trzymać. Możemy temu zapobiec związując rączki gumką recepturką. Można też unieruchomić szczypce w imadle. Jak widzicie na zdjęciu moja sprężynka jest odrobinę zbyt długa iwystaje ze szczypiec. Gdyby była ona pusta w środku to przecięcie tych kilku wystających zwojów byłoby bardzo trudne, bo nie są one podparte od spodu i miałyby tendencję do ustępowania pod naciskiem piłki, ale papierowy rdzeń usztywnia je na tyle, że nie będą się odginać.

Przygotowanie piłki. Pora przygotować piłkę. Jak już wspomniałam najlepiej sprawdzi się jubilerska gesztelka, bo jest niewielka i lekka. Najlepszy efekt uzyskamy stosując brzeszczot o rozmiarze 3/0, ale jeśli nie macie wprawy w cięciu, to na początek weźcie 2/0. Brzeszczot umieszczamy w uchwytach gesztelki, tak by ząbki były skierowane w kierunku rączki i dobrze napinamy. Następnie przeciągamy brzeszczotem po parafinie, zapewni to lepszy poślizg i zapobiegnie nadmiernemu przegrzewaniu się piłowanego elementu. Tę czynność musimy potem co jakiś czas powtarzać. Innym sposobem jest pokrycie parafiną samej sprężynki wzdłuż linii cięcia. Co kto woli, bo efekt jest podobny. Oczywiście musimy posmarować każdą rozcinaną sprężynkę.

Pokrywanie brzeszczotu parafiną

Cięcie. No i wreszcie można zacząć piłować. Szczelina w szczypcach ułatwi nam równe prowadzenie piłki, co jest szczególnie pomocne na początku.  Podczas piłowania staramy się nie dociskać brzeszczotu zbyt mocno, bo wówczas może on pęknąć. Nie przejmujcie się tym, brzeszczoty mają to do siebie, że pękają, szczególnie tak cienkie. W miarę piłowania brzeszczot będzie wchodził coraz głębiej w szczelinę. Musicie zwracać uwagę na to, żeby prowadzić go pod dość ostrym kątem, bo inaczej możecie przeciąć sprężynkę od wewnątrz również z drugiej strony, im mniejsza jej średnica, tym to ryzyko się zwiększa.

W pewnym momencie dojdziecie do takiego punktu, że brzeszczot dojdzie do końca szczeliny i już nie będzie dało się dalej ciąć. Wówczas musicie go delikatnie wysunąć z rzazu, a sprężynkę wyjąć ze szczypiec. Teraz uwidacznia się nam kolejna korzyść z umieszczenia wewnątrz papierowego rdzenia: przecięte ogniwka nadal na nim pozostają dzięki czemu nie rozsypują się i znacznie łatwiej wyciągnąć z nich brzeszczot. Przy okazji widać jak równiutka jest linia przecięcia. Przecięte ogniwka zdejmujemy z rdzenia, zobaczcie tylko jakie są perfekcyjne.

Nierozciętą resztę sprężynki umieszczamy z powrotem w szczypcach, tak by widoczna linia cięcia trafiała idealnie w szczelinę narzędzia. Jeśli trzeba, to powtarzamy ten procesdopóki nie przetniemy sprężynki do końca. Kiedy do rozcięcia zostaną ostatnie zwoje znowu przyda się rdzeń umieszczony wewnątrz, który ustabilizuje we właściwej pozycji resztkę sprężynki. Wierzcie mi, że bez tego będzie się ona przewracać i nie uda się nam jej rozciąć do końca.

Konserwacja. Po pewnym czasie zauważymy, że coraz trudniej nam się tnie. Pewnie pomyślicie, że piłka się już stępiła, ale to raczej nie to. Z doświadczenia wiem, że brzeszczot szybciej się zerwie niż stępi przy piłowaniu miedzianego drutu. Co w takim razie się dzieje? Jak przyjrzycie się dokładnie brzeszczotowi, to zauważycie, że prawie nie widać ząbków. Nie, nie starły się. Podczas piłowania uwalnia się trochę drobniutkich opiłków, które w połączeniu z parafiną tworzą coś w rodzaju pasty i odkładają się pomiędzy ząbkami. Wystarczy wyczyścić brzeszot i znowu wszystko będzie w porządku. Tutaj najlepiej sprawdzi się stara szczoteczka do zębów. Wystarczy kilkakrotnie delikatnie przeciągnąć szczoteczką prostopadle do brzeszczotu. Nasza piłka odzyskała pełne uzębienie.

Końcowa kosmetyka. Uzyskane ogniwka będą miały na sobie resztki parafiny i opiłki metalu. Dobrze jest pozbyć się tego od razu. Wystarczy wypłukać je w gorącej wodzie z dodatkiem odrobiny płynu do mycia naczyń. A oto uzyskana porcja ogniwek. Pamiętajcie, żeby przed zamknięciem ogniwek w woreczku czy innym szczelnym pojemniku dokładnie je wysuszyć – wilgoć nie służy metalom.

Jednorazowo możemy uzyskać „porcję” ok. 10 – 15 szt. ogniwek (w zależności od grubości drutu). Pewnie wydaje się Wam, że to mało, a proces jest bardzo czasochłonny. Jednak zapewniam Was, że więcej czasu zajmie przeczytanie powyższego opisu, niż wykonanie jednej porcji ogniwek. Kiedyś pokusiłam się o zmierzenie czasu potrzebnego na to i okazało się, że na uzyskanie tą metodą 10 szt. ogniwek potrzebuję średnio 2,5 minuty. To naprawdę najszybsza i najwygodniejsza metoda na ręczne wykonanie ogniwek.

Pozdrawiam serdecznie, połamania brzeszotów.

Agata Szybalska, Pracownia Rękodzieła Bruxa