Ania Kiryło dała się poznać czytelnikom naszego bloga jako osoba zaklinająca kolory w pięknych sutaszowych i koralikowych pracach. Wielobarwna biżuteria Ani jest znana także wielu miłośnikom handmade’u odwiedzającym liczne jarmarki, targi, kiermasze i galerie internetowe. Dziś Ania uchyli rąbka tajemnicy – jak to jest z tej drugiej strony kiermaszowej lady :).


Z pracowni – w świat

Rękodzielnicza praca to przede wszystkim cztery ściany pracowni. Co prawda zastawione po sufit NAJPOTRZEBNIEJSZYMI szpargałami, ale z wygodnym blatem roboczym i miejscem na laptopa. Oj tak, przy sprzedaży internetowej bez laptopa ani rusz – ale dzięki niemu także koleżanki po fachu są zawsze pod ręką (pozdrawiam koleżanki 🙂 ). Na chwilę wpuszczę Was do mojego miejsca pracy, ale tylko na moment, bo później idziemy dalej…

Ania Mosca polecamroyalove

 

Internet daje wiele możliwości zaprezentowania swojej rękodzielniczej pracy – blogi, galerie, platformy sprzedażowe, Facebook… Jednak w pewnym momencie doszłam do wniosku, że nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu z rękodziełem. Możliwość dotknięcia i przymierzenia mogą być bardziej przekonujące dla wielu potencjalnych odbiorców ręcznie robionych produktów, niż oglądanie fotografii na monitorze. Ale powiem Wam, że wyjście w świat wcale nie było łatwe… Rękodzielnik-samotnik ma prawo odczuwać dyskomfort w momencie, kiedy wychodzi do LUDZI i poddaje swoją pracę ich ocenie. Odpowiedzieć musi wiele razy na te same pytania: Pani to sama robi? Cierpliwość trzeba mieć, prawda? To jest klejone, te koraliczki? – Nagle okazuje się, że to, co dla mnie jest oczywiste (klejone??????) – wcale oczywiste nie jest. Krótka wymiana zdań i człowiek inaczej spojrzy w przyszłości na mijane stoiska z rękodziełem, może bardziej doceni, może nawet kupi… Czasem trzeba stanąć oko w oko z krytyką, ale powiem Wam, że zdecydowanie częściej to jest jednak oko w oko z komplementem 🙂

 

Przełamanie samotniczego trybu pracy to jedno. A drugie – to przygotowanie wszystkiego, co niezbędne w pracy na stoisku. Włożyłam i nadal wkładam dużo energii w to, żeby na każde wyjście mieć sprawy dopięte na ostatni guzik. Po pierwsze: aby transakcja przebiegła sprawnie, żeby klient nie musiał czekać aż zastanowię się, w co i jak mogę spakować jego produkt. Po drugie: żeby produkty były atrakcyjnie wyeksponowane. Po trzecie: żeby wygodnie zorganizować sobie rozpakowanie, całe zaplecze, pakowanie. Ale i tak zawsze, gdy już wyjdę z domu boję się, że czegoś zapomniałam. Jest tego sporo, a zmieścić ma się w moim założeniu do jednej dużej walizki.

Przygotowałam spis rzeczy, bez których na targi się nie ruszam (bo jak się ruszę, to mąż będzie miał kurs z powrotem do domu 😉 ):

Produkty – bezpiecznie zapakowane, posegregowane w podpisanych pudełkach; tutaj warto pamiętać, że sprzedając produkty tylko przez internet, można je tworzyć w miarę zapotrzebowania, nie trzeba mieć dużych zapasów; jednak w momencie, gdy regularnie wybieram się na targi i kiermasze, muszę mieć odpowiednie zatowarowanie, żeby moje stoisko nie świeciło pustkami, żeby klienci mieli wybór i żebym miała czym na nim zarabiać.

Kasa fiskalna, rolka do kasy – bez tego ani rusz.

Terminal płatniczy – bez możliwości płacenia kartą już nie wyobrażam sobie pracy; na większych targach klienci są przyzwyczajeni, że sprzedawcy oferują tę opcję i nie muszą specjalnie wypłacać gotówki ani szukać bankomatu; na mniejszych lokalnych kiermaszach także już coraz częściej zdarza mi się ta forma płatności – także absolutny must-have.

Opakowania – pudełeczka na droższe i delikatniejsze produkty, najlepiej w 2-3 rozmiarach; woreczki na drobiazgi; torebki z logo, żeby klient mógł wygodnie zabrać swój zakup; wstążki do opakowania na prezent… staram się przemyśleć opakowanie dla każdego rodzaju produktów.

 

Ekspozytory – ooooj, dużo i długo myślałam nad odpowiednią ekspozycją i to nadal nie jest temat zamknięty; planuję możliwość wyeksponowania każdego rodzaju produktu, który zabieram na targi; też ważne jest dla mnie, żeby dało się składać elementy stoiska tak, aby mieściły się w walizce; spójność wszystkich używanych na stoisku ekspozytorów też jest bardzo istotna.

 

Cenówki – ze względu na duże zróżnicowanie produktów postanowiłam zamieszczać maleńkie etykietki z cenami, żeby się w tym wszystkim nie pogubić, ale w sumie nie są konieczne, i tak większość klientów pyta o cenę.

Oświetlenie, przedłużacz – z reguły nie wiem do końca, jakie warunki zastanę w miejscu targów, więc staram się nie polegać na oświetleniu od organizatora – tym bardziej, że biżuteria dużo lepiej prezentuje się przy punktowym oświetleniu.

Baterie, ładowarka – do terminala, do kasy fiskalnej, do telefonu…

Spis towarów – z cenami – lubię mieć spisane to, co mam na stoisku, między innymi dlatego, że w chwilach stresu czy zamieszania nie wszystko dobrze pamiętam, a także czuję wtedy, że moje bałaganiarstwo jest bardziej ogarnięte… 😉

Coś do pisania, notes – do notowania sprzedanych produktów, zamówień, pomysłów…

Gratisy – lubię dorzucić drobiazg do większego zakupu, często mam również przygotowane karteczki z kodem rabatowym na zakupy w sklepie internetowym.

Stół, nakrycie stołu – gdy zdecydowałam, że regularnie chcę bywać na imprezach targowych, kupiłam własny stół, ale często organizator daje możliwość wypożyczenia stołu; nakrycie – wyprasowane, a najlepiej niegniotące się 😉

Lustro – uważam, że na stoisku biżuteryjnym jest konieczne; najlepiej na tyle duże, żeby klientka mogła w nim zobaczyć więcej niż swoje ucho z kolczykiem.

Roll-up, ulotki, wizytówki – wszelkie materiały, które pozwolą odwiedzającym zauważyć moją markę i później skojarzyć ją i odnaleźć.

Podręczne narzędzia – zabieram ze sobą nożyczki, igłę, nici, bocianki, szpilki… narzędzia, które pozwolą mi na miejscu np. wymienić bigle z angielskich na otwarte lub naprawić drobną usterkę.

 

To wszystko? Na bank o czymś zapomniałam… 😛 Dobra organizacja pracy dla bałaganiary z natury to dosyć karkołomne zadanie, mówię Wam. Napiszcie w komentarzach, co jeszcze zabieracie ze sobą.

serdecznie pozdrawiam

Ania Kiryło

MOSCA

P.S.

Jeśli uważasz, że w konkursie Polecam RoyaLOVE powinna zwyciężyć Ania Kiryło, znajdź w bocznej szpalcie na jej blogu kod rabatowy do royal-stone.pl i dokonaj zakupów z rabatem 12%. Każde zakupy to jeden głos oddany na uczestniczkę zabawy. Zapraszamy!

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz