Dzisiaj prezentujemy Wam pierwszy tutorial z techniki Viking Knit. To kolejny materiał na naszym blogu poświęcony tworzeniu z metalu z wykorzystaniem najprostszych narzędzi. Tym razem uczymy się efektownego splotu z drutu miedzianego.
Tutorial został przygotowany przez Huberta Kowalskiego, który wspólnie wraz z P. Anią tworzy zaczarowany świat artystycznego rękodzieła, czyli Sowiarnię.
Zachęcamy Was także do odwiedzenia bloga Sowiarni pod adresem blog.sowiarnia.pl, a także do odwiedzenia na naszym jednej z Kartek z Kalendarza, w której Hubert jest głównym bohaterem: https://blog.royal-stone.pl/kartka-z-kalendarza-2015-hubert-kowalski-i-sowiarnia/
A teraz oddajemy już głos Hubertowi i do dzieła! 🙂
Co to w ogóle jest?
Pokrótce: Viking knit to nazwa techniki, która składa się z dwóch etapów:
1. wyplatanie łańcucha (czy też sznura) z cienkiego drutu,
2) przeciągnięcie go przez specjalne przeciągadło.
Pierwsze odkrycia archeologiczne ozdób wykonanych tą techniką pochodzą z terenów Skandynawii i były datowane na IX wiek, a więc czasy Wikingów – stąd właśnie nazwa. W trakcie późniejszych wykopalisk na Bliskim Wschodzie archeolodzy odkryli ozdoby wykonane tą samą techniką, datowane na znacznie wcześniejszy okres: od IV wieku p.n.e do VII wieku n.e. (ale wcześniejsza nazwa dobrze się przyjęła 🙂 ) Ciekawostką może być fakt, że ozdoby Wikingów były wykonywane głównie ze srebra, natomiast te bizantyjskie ze złota.
Ta technika daje wiele możliwości – przykładowo: splot może być pojedynczy, podwójny, potrójny; pleciony jednym lub wieloma drutami jednocześnie, plecionki mogą mieć od 3 do 12 rzędów (tzn. więcej też, ale właśnie takie są najczęściej spotykane przy tworzeniu biżuterii), do tego należy dodać wiele kombinacji kolorystycznych, włączając w to cieniowania – tak więc jest się czym bawić 🙂
No to zaczynamy 🙂
1. Na początek spróbujemy zmierzyć się z najprostszą wersją: splotem pojedynczym, sześciorzędowym (lub, inaczej mówiąc, wyplatanym z sześciu oczek).
Do rozpoczęcia pracy potrzebujemy oczywiście drutu (my użyliśmy miedzianego 0,5mm) oraz czegoś, co posłuży za bazę do jego owijania: może to być np. metalowa mandrela, okrągły drewniany kołek, albo zwykły klucz imbusowy. Ten ostatni jest niezastąpiony przy splotach sześciorzędowych: ma przekrój sześciokąta, dzięki czemu łatwo jest utrzymać równe rządki. Przydadzą się jeszcze jakieś szczypce do cięcia drutu i możemy zaczynać 🙂
2. Na początku odcinamy kawałek drutu, który zawijamy w sześć w miarę równych podłużnych “oczek”, a następnie owijamy je kilkukrotnie blisko jednego z końców (jak na pierwszym zdjęciu). Rozchylamy poszczególne oczka na kształt “kwiatka”.
3. Przykładamy nasz “kwiatek” do końca bazy (klucza imbusowego) i doginamy oczka tak, żeby były w równych odstępach od siebie (np. wzdłuż krawędzi klucza). Żeby wszystko dobrze się trzymało, zabezpieczamy “kwiatek” przy pomocy gumki recepturki.
Odcinamy kolejny kawałek drutu (najwygodniej pracuje się z takimi do 1m długości) i jeden z końców zaczepiamy o końcówkę “kwiatka”.
4. Drugi koniec drutu wkładamy od spodu, przez środek oczka i powoli przeciągamy, tworząc pętlę.
5. Obracamy drut o 180 stopni i dociskamy go do klucza tak, aby utworzyła się niewielka pętla dokładnie pod pierwszym oczkiem.
6. Następnie przekładamy drut od spodu przez środek kolejnego oczka, przeciągamy i tworzymy kolejną pętlę dokładnie na takiej samej zasadzie jak poprzednio.
7. I tak kolejne 4 razy, aż zrobimy obrót i dotrzemy do miejsca, w którym zaczynaliśmy 🙂
8. Żeby zacząć drugi rządek, przekładamy drut pod spodem pierwszej pętli (nie przez środek!)
9. Zaciągamy drut, dociskamy i tworzymy pierwszą pętlę nowego rzędu.
10. Od tego momentu wszystkie pętle rozpoczynamy, jak wyżej, przeciągając drut pod spodem pętli z wyższego rzędu. Powtarzamy czynność pięć razy, aż dojdziemy do początku drugiego rzędu.
11. Zaczynamy rząd trzeci 🙂 Drut przekładamy oczywiście pod spodem pierwszej pętli drugiego rzędu, dokładnie pomiędzy drutami tworzącymi pierwszy i drugi rząd. Zaciągamy tworząc pętlę.
12. Wszystkie kolejne pętle tworzymy na tej samej zasadzie: przekładając drut pod spodem pętli z wyższego rzędu, pomiędzy drutami tworzącymi dwa poprzednie rzędy.
13. Postępujemy cały czas tak samo, rządków pięknie przybywa, aż do momentu, w którym… kończy nam się drut 🙂 Nie panikujemy, tylko odcinamy kolejny metrowy kawałek, który za chwilę dołączymy do naszej robótki 🙂
14. Dobrze jest, kiedy kończący się drut ma jeszcze kilka centymetrów długości. Bierzemy nasz nowy drut i przekładamy go dokładnie w tym samym miejscu, w którym robiliśmy poprzednią pętlę.
15. Przeciągamy, zostawiając na końcu kilka centymetrów, a następnie nowym drutem zaciągamy pętlę w miejscu poprzedniej pętli (w efekcie będziemy mieć jedną pętlę na drugiej).
16. Chwilowo jeszcze nie przejmujemy się sterczącymi końcówkami drutów 🙂 Robimy kolejną pętlę, żeby nowy drut solidnie się trzymał w miejscu docelowym.
17. Końcówki drutów skręcamy ze sobą dość ciasno, a następnie odcinamy “na oko”, zostawiając niewielki kawałek 🙂
18. Nowym drutem robimy całe okrążenie, aż dojdziemy do momentu, w którym go dołączyliśmy. Musimy go przełożyć pod obiema pętlami.
19. Zaciągamy kolejną pętlę w taki sposób, żeby skręcony kawałek drutu znalazł się pod spodem (jak na zdjęciu).
20. Dalej już normalnie pracujemy nowym drutem (a w razie potrzeby dołączamy kolejne) aż będziemy mieć odpowiednią długość plecionki. Przykładowo, na bransoletkę z tego tutoriala zużyliśmy 5 metrów drutu, czyli robiliśmy 4 dołączenia 🙂
21. Kolejnym krokiem jest odcięcie naszego “kwiatka” – tak, aby zostały nam na górze same pętelki.
22. Przez oczka przekładamy kawałek grubszego drutu i skręcamy ze sobą końce.
23. Po ściągnięciu plecionki z bazy możemy zauważyć, że jest ona (plecionka, nie baza) bardzo sztywna, czasem dość “wymęczona”, doskonale widać na niej wszystkie łączenia i nierówności. Generalnie nie wygląda zachęcająco, a już na pewno nie widzimy jej w roli bransoletki 🙂
Ale teraz będziemy czynić “magię”, żeby wszystko było jak należy 🙂
W tym celu potrzebne nam będzie przeciągadło (ale nie złotnicze, do przeciągania drutu, tylko takie ze znacznie większymi otworami).
24. Plecionkę wkładamy w największy otwór, przez który ciasno przechodzi i przeciągamy, trzymając szczypcami za skręcone końce drutu. Dla lepszego wyrównania, dobrze jest przeciągnąć naszą plecionkę 2-3 razy przez ten sam otwór.
25. Następnie będziemy przeciągać plecionkę stopniowo przez coraz mniejsze otwory. Możemy zauważyć, że drut za każdym razem będzie nam stawiać coraz większy opór, więc trzeba będzie użyć nieco więcej siły.
26. W miarę przeciągania, plecionka będzie się robić coraz dłuższa, znacznie bardziej miękka, a wszystkie wady i nierówności będą coraz mniej widoczne 🙂
27. Kontynuujemy przeciąganie do momentu, w którym uznamy, że już wystarczy – my zakończyliśmy na otworze o średnicy 6mm (na delikatną damską bransoletkę w sam raz) 🙂
Na zdjęciu poniżej porównanie plecionki przed i po przeciągnięciu. Warto dodać, że “przed” miała 13cm długości, natomiast “po” wydłużyła się do 18cm (lepiej zrobić nieco za długą niż za krótką: w razie czego nadmiar zawsze można odciąć) 🙂
Na koniec pozostaje już tylko wykończyć bransoletkę wedle uznania, dołączyć końcówki i zapięcie (zrobione własnoręcznie lub gotowe np. z oferty Royal Stone:)) i cieszyć się nową ozdobą 🙂
Zakończenia znajdziesz tutaj: zapięcia oraz tulejki.
Ostatnim szlifem może być wykończenie pracy oksydą. Różnice przed i po oksydowaniu obrazuje poniższe zdjęcie (tutaj na przykładzie innej pracy).
Poniżej gotowa, wykończona bransoletka w technice Viking Knit.
Poniżej bransoletka w tej technice wykonana tym razem kobiecymi dłońmi Ani, czyli połowie Sowiarni 🙂
A my jako Royal-Stone 🙂 dołączamy jeszcze zdjęcie wspaniałej pracy Huberta, która zajęła I miejsce w konkursie Kalendarz Royal-Stone 2015 do inspiracji “Wąż”. Praca ta pokazuje część wielkiego potencjału, jaki drzemie w tej średniowiecznej technice wytwarzania biżuterii.
A jak obliczyć ile drutu potrzeba na bransoletkę???/ to najważniejsze
Odpowiedź krótka: zazwyczaj między 5 a 7 metrów (do 8, jeśli ma być na męski nadgarstek – tak nam wychodzi z doświadczenia). Odpowiedź bardziej precyzyjna brzmi: to zależy 🙂 Od wielu czynników: jaka jest grubość drutu, na jakiej grubości bazie pleciemy, jak dużo drutu tracimy przy dołączaniu kolejnych kawałków, czy splot ma być pojedynczy, podwójny, potrójny (itd.), jaką średnicę (grubość) ma mieć bransoletka po finalnym przeciągnięciu, znaczenie ma też sposób zaplatania przez konkretną osobę (jedni robią ciasne pętle, inni luźne)… Innymi słowy, jest zbyt dużo zmiennych, żeby dało się to łatwo i precyzyjnie wyliczyć – to wychodzi dopiero z nabywaniem doświadczenia, kiedy ktoś zna już swoje narzędzia i sposób wyplatania 🙂
Beautiful work. Which wire did you use here and which would you reccomend between Rayher and Beadsmith?
Cheers
Tutek rewela. Gratulacje dla ” Sowiarni” ale też wielkie dzięki za pomysł tworzenia nowych technik przez ” Royal Stone “. To strzał w dychę. Dzięki
Jestem tak zaaferowana tym tutkiem, ze juz nie moge sie doczekac kiedy dostane drut w swoje rece i sama tę technike wypróbuje. Magiczne! Muszę sie nauczyc. Doskonały instruktaż
Brawo za węża !
Jestem pełna uznania dla pracy nad bransoletką. Gdy zobaczyłam etapy jej powstawania jeszcze bardziej doceniam !!!