Kolejną z uczestniczek konkursu jest Agata Szybalska prowadząca bloga Z kociołka czarownicy. Oto jak sama się przedstawia.
Na imię mam Agata i od kilku lat prowadzę bloga „Z kociołka czarownicy”, gdzie staram się pokazywać wszystko, co udało mi się „wydłubać”.
Można powiedzieć, że skłonności do robótek ręcznych mam w genach. W mojej rodzinie wszyscy zawsze coś ręcznie tworzyli. Zawsze przed telewizorem każdy zasiadał z robótką, więc i ja nie mogłam inaczej. Szydełkować nauczyłam się wcześniej jak pisać, czyli w wieku ok. 5 lat i odtąd ciągle uczę się nowych technik. Niewiele jest takich, których jeszcze nie próbowałam. Moje ręce nie potrafią wytrzymać zbyt długo w bezruchu.
Już jako nastolatka, bardzo dawno temu, próbowałam robić sobie biżuterię. Nie było wówczas takich możliwości jak teraz, więc musiałam radzić sobie jak się dało. W użyciu były druciki z transformatorów, różne paciorki, cekiny, rzemyki, sznurki itp., a koraliki wieszałam za zwykłych szpilkach krawieckich. Prawdziwym przełomem okazało się odkrycie pierwszych sklepów internetowych z półfabrykatami. Nagle okazało się, że moje wizje, na które notorycznie od jubilerów słyszałam „nie da się tego zrobić”, są jak najbardziej realne. Zaczynałam oczywiście, jak większość, od zwykłych „składaków”, ale z sieci bombardowały mnie zewsząd coraz to nowe techniki, których oczywiście natychmiast musiałam wszystkich spróbować. Nadal nie potrafię skupić się tylko na jednej.
Pierwsze opanowało mnie szaleństwo beadingowe. Wydziergałam kilometry sznurów szydełkowych, okazało się, że mnie to odpręża. Gdyby jeszcze koraliki chciały się same nawlekać…
Kolejną techniką, która skradła moje serce jest wire-wrapping. Ciągle mam do niej wielką słabość.
Chainmaille odkryłam po raz pierwszy jakieś sześć lat temu. Biżuteria wykonana tą techniką bardzo spodobała się mojej córce i to ona namówiła mnie do zgłębiania jej tajników. Nie było łatwo, bo wybór ogniwek w polskich sklepach był prawie żaden, a wszelkie informacje dostępne tylko po angielsku, co w przypadku dość specyficznego słownictwa stanowiło nie lada wyzwanie.
Może dlatego po przetestowaniu kilku splotów skupiłam się z powrotem na innych technikach. Dopiero, kiedy pokazałam na blogu coś chainmaillowego, okazało się, że wzbudziło to spore zainteresowanie wśród moich czytelników. I tak, trochę niechcący wróciłam do ogniwek, a dziś jest to zdecydowanie dominująca technika w mojej działalności biżuteryjnej. Od pewnego czasu staram się popularyzować ją w Polsce i wspomagać osoby, które chcą się jej nauczyć.
Agata Szybalska
http://zkociolkaczarownicy.blogspot.com/
Leave A Comment