Mianem wstępu
Jubilerzy po przejrzeniu tego wpisu zapewne uśmiechną się pod nosem, jednak nie jest on adresowany do nich. Powstał z myślą o Tobie. Nazwałem go “tutorialem z ograniczoną odpowiedzialnością” – tym właśnie jest i nie próbuje udawać niczego ponad to – ot zapis pewnych działań, z których być może ktoś skorzysta.
Nie wiem czy wiesz – przygodę z metalem możesz rozpocząć z garstką narzędzi i bez jakichkolwiek jubilerskich umiejętności, tak jak ja – całkiem przypadkiem. Myślę też, że jeśli tworzysz w innych technikach biżuteryjnych, to poskromienie metalu i palnika (co jest znacznie łatwiejsze, niż myślisz) może otworzyć przed Tobą całkiem nowe możliwości. Samodzielnie wykonane elementy z metalu z powodzeniem można wykorzystywać w pracach beadingowych i sutaszowych. W mojej głowie narodził się już nawet pomysł na połączenie metalu z sutaszem, jednak będzie musiał niestety zaczekać aż przekonam się do igły i nici, lub – co bardziej prawdopodobne – zostanie zrealizowany w duecie z istotą szyjącą 🙂
A skoro pojawił się już temat igły i nici – pamiętasz swoje pierwsze kroki z sutaszem i/lub beadingiem? Czy na początku nie było tak, że sznurki uparcie układały się w kształt pofalowanego sztormem morza, a dopiero wraz z upływem czasu Twoje prace stawały się oazami harmonii? Tak jest ze wszystkim. Jak to mówią, każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku, a praktyka czyni mistrza!
Przyznam się, że gdy patrzę na te wszystkie misterne prace wykonane z sutaszu albo z tysięcy koralików to zaręczam Ci, że majsterkowanie z wykorzystaniem metalu musi być przy tym bułką z masłem. Jeśli opanowałaś sutasz, albo beading nic nie stoi na przeszkodzie abyś mogła zacząć także z metalem. No może tylko jedna sprawa … niektórzy wspominają o lęku przed palnikiem. Myślę, że to bardzo dziwny “lęk” bo zapominamy o nim codziennie gdy korzystamy z kuchenki gazowej 🙂
Czasami przewagą metalu nad innymi technikami może być … właśnie PROSTOTA!
Gdy masz efektowny kamień wystarczy czasem wyciąć szybko 2-3 blaszki w jakimś interesującym kształcie, polutować i potrafi z tego wyjść może nie spektakularna, ale mimo to efektowna i zwracająca uwagę biżuteria do noszenia na co dzień. Zdarza się, że część tak powstałej biżuterii nosi miano artystycznej. Stworzenie efektownej biżuterii z kilku koralików, lub kilku centymetrów sznurków sutasz wydaje się być już znacznie trudniejsze.
A teraz do rzeczy
Widoczny na dalszych zdjęciach biedaczek (kwarc tytanowany) czekał ponoć 3 lata na to, aż ktoś się zlituje i coś z nim zrobi. Nie było innych chętnych i tak się złożyło, że ofiarą padłem ja – zupełny biżuteryjny nowicjusz. Świadomość właścicielki kamienia dotyczącą moich zerowych jubilerskich umiejętności wziąłem za dobrą monetę – w razie czego (np gdyby kwarc ucierpiał) mogłem liczyć na odpuszczenie grzechów.
Życzenie było takie, aby zrobić możliwie najprostszą oprawę z mosiądzu bez jakichkolwiek ozdób, ot otulenie kamienia żeby można go było zawiesić na jakimś rzemyku. Do wykonania całości została użyta blacha mosiężna 0,64mm. Oczko powstało z odrobiny drutu mosiężnego 0,8mm ale równie dobrze zamiast oczka można wykonać np krawatkę lub inny element z samej blachy.
Narzędzia. Parę rzeczy będzie potrzebnych.
1. Po pierwsze trzeba mieć czym odcinać blachę. Ja do tego celu używam nożyc do blachy, można też oczywiście użyć piłki włosowej do metalu (co jest też zresztą powszechnie przyjętą praktyką 🙂 ).
2. Przydatna jest miniszlifierka z dużą ilością różnych wymiennych końcówek. Nawet gdy na początku zastanawiasz się do czego te wszystkie końcówki mogą służyć, to po jakimś czasie zazwyczaj okazuje się, że do czegoś się jednak przydały. Być może nawet takie narzędzie masz już w domu? Aby się przekonać warto zrobić remanent gratów, które potrafią gromadzić po szufladach faceci.
3. Palnik, lub mikropalnik. Ja jako okazjonalny majsterkowicz używam mikropalnika. Mikropalnik przyzwoitej jakości kosztuje w granicach 130-170zł. Jeśli ktoś chce od razu profesjonalny, to może sobie sprawić polecany w świecie jubilerskim palnik Termet, jednak musi się wtedy od razu liczyć ze sprzętem podłączanym przewodem do butli gazowej.
4. Tylko jako opcja. Jeśli chcesz fakturować metal przydatna będzie grawerka udarowa. Ja używam hobbystycznego Dremela dostępnego w większości marketów z elektronarzędziami. Jak ktoś zechce można robić nim też rysunki na kamieniu oraz na szkle. Fajna zabawka do wykorzystania przy rękodziele.
Wszystkie użyte materiały i narzędzia podaję poniżej.
Kamień do oprawy
Blacha mosiężna 0,64 mm
Drut mosiężny (kawałek)
Lut srebrny
Lutówka
Narzędzia:
Mikroszlifierka
Palnik lub mikropalnik
Nożyce do cięcia blachy lub piłka do metalu
Pilniki
Papier ścierny
Szczypce tnące
Szczypce do formowania drutu
Opcjonalnie – grawerka udarowa
Ochronne: zalecane przy pracach są okulary ochronne oraz maska przeciwpyłowa.
1. Na zdjęciu poniżej bohater całego zamieszania – kwarc tytanowany.
2. Na blasze zaznaczamy pisakiem lub ołówkiem kawałek blachy do odcięcia. Ten kawałek po odcięciu posłuży za bazę-spód zawieszki. Ja to robię “z grubsza”. Jeśli wolisz, możesz odmierzyć dokładniej oszczędzając nieco blachy.
3. Odcinamy kawałek paska samoprzylepnego, którym okleimy kamień i w ten sposób zmierzymy orientacyjnie potrzebną długość cargi (czyli paska blachy otaczającego kamień).
4. Po zaznaczeniu na papierku obwodu kamienia odklejamy go i przyklejamy do blachy. Teraz wiemy jak długi kawałek blachy mamy odciąć. WAŻNE: odetnij nieco dłuższy pasek blachy (o kilka mm) niż długość wynikająca z pomiarów papierkiem. W przeciwnym razie carga po zagięciu wokół kamienia może okazać się za krótka. Zawsze lepiej mieć dłuższą i ewentualnie jeszcze potem coś skrócić, niż gdyby miała być za krótka w myśl powiedzenia: łatwiej kijek pocienkować, niż go potem pogrubasić! 🙂
5. Jeśli chcesz fakturować metal grawerką, to jest to najodpowiedniejszy moment. Jeśli chcesz jednak całkiem gładką powierzchnię bez grawerowania opuść ten punkt i przejdź do następnego.
6. Po odcięciu paska blachy nożycami mamy już i spód zawieszki i cargę.
7. Zawijamy cargę wokół kamienia nadając jej kształt przed zlutowaniem.
8. Szczypcami tnącymi odcinamy drobinkę lutu srebrnego (tak na szerokość cargi)
9. Umieszczamy lut w miejscu łączenia uprzednio wkrapiając w to miejsce pędzelkiem lutówkę.
W tym przypadku nieco gimnastyki zajęło mi ustawienie lutowanego elementu w pionie tak, aby lut po rozpuszczeniu wpłynął w pożądane miejsce. Zamocowanie elementu np w imadełku nie byłoby najlepszym pomysłem. Mimo, że stabilne to dzięki efektywniejszemu odprowadzaniu ciepła przez układ “metalowe imadełko+carga” należałoby dla roztopienia lutu całość podgrzewać znacznie dłużej. Widoczne na zdjęciu prowizoryczne podparcie zapewniające mniejszą “ucieczkę ciepła” z podgrzewanej cargi powoduje, że lut roztapia się niemal błyskawicznie.
Lutowanie należy przeprowadzić na odpowiednim ognioodpornym podkładzie. U mnie jako amatora doskonale sprawdza się kawałek niedużej kostki brukowej.
10. Chyba najpiękniejszy moment 🙂
11. Po zlutowaniu przymierzamy kamień. Wchodzi, a więc chwila ulgi 🙂
12. Teraz trzeba połączyć cargę z blachą spodnią. Przed lutowaniem oczyszczamy powierzchnie które mają zostać połączone. Używam do tego papieru ściernego. Po oczyszczeniu kładziemy cargę na blachę, od wewnątrz pędzelkiem nanosimy lutówkę. Drobinki lutu srebrnego układamy od wewnątrz, tak jak pokazuje to linia przerywana na zdjęciu (oczywiście po drugiej, niewidocznej stronie wewnętrznej na zdjęciu tak samo).
13. Po lutowaniu odcinamy nadmiar blachy. Robię to nożycami, choć w tym przypadku oczywiście wygodniej będzie zrobić to piłką włosową (mniej będzie późniejszego piłowania i wyrównywania).
14. Pilnikiem należy spiłować nadmiar blachy wyrównując ją do cargi.
15. Za pomocą szczypiec formujemy oczko na rzemień, które następnie przylutujemy. To tylko przykład. Możesz zastosować inne, dowolne rozwiązanie.
16. Przed kolejnym lutowaniem (tym razem oczka) tak jak poprzednio należy oczyścić łączone powierzchnie. Ja wykorzystuję do tego papier ścierny.
17. Układamy elementy względem siebie, nanosimy pędzelkiem w miejsce łączenia lutówkę, umieszczamy luty we właściwych miejscach i lutujemy po raz kolejny.
18. Po traktowaniu metalu palnikiem wygląda on jak po pożarze i na pierwszy rzut początkującego oka nie rokuje najlepiej. Nalotu (tlenków) łatwo pozbędziesz się jednak kąpiąc obrabiany element w gorącym roztworze kwasku cytrynowego. Około 5 minutowa kąpiel powinna być wystarczająca.
19. Po oczyszczeniu dostrzegamy na mosiądzu rude plamy. Mosiądz to stop miedzi z cynkiem. Pod wpływem wysokiej temperatury w niektórych miejscach powierzchni cynk może odparować pozostawiając samą miedź. Stąd biorą się rdzawe plamy i stosunkowo łatwo można się ich pozbyć poprzez zeszlifowanie papierem ściernym.
UWAGA. Ze względu, że opary cynku są szkodliwe dla zdrowia pracując z mosiądzem należy wybierać przewiewne pomieszczenia.
Po oszlifowaniu polerujemy coraz drobniejszym papierem ściernym. Z powodzeniem możemy też skorzystać tutaj z mikroszlifierki wykorzystać tarcze polerskie i końcówkę typu “szczotka druciana”.
20. Jeśli wykonujemy wariant z fakturowaną-grawerowaną cargą, to kolejnym krokiem będzie oksydowanie. Dzięki temu grawerowana faktura zyska wyrazistość.
Najprostsze będzie oksydowanie na zimno poprzez naniesienie pędzelkiem jednego z dostępnych w handlu preparatów i po niedługim czasie umycie przedmiotu pod bieżącą wodą. W naszym przypadku po umyciu i osuszeniu cargi szlifujemy ją ręcznie bardzo drobnym papierem ściernym. Oksyda pozostaje wówczas tylko w wygrawerowanych rowkach.
Uwaga – oksyda to preparat chemiczny. Przy użyciu zachowaj ostrożność stosując się do informacji podanych przez producenta preparatu i na tym etapie używaj rękawiczek ochronnych.
21. Tak prezentuje się prosta zawieszka po ostatecznym polerowaniu (wariant z fakturowaną powierzchnią).
22. Jak się miało okazać na koniec, oprawa miała być jednak gładka 🙂 Dokonanie przeróbki było łatwe, więc pilniczek w rękę i ostatecznie po wypolerowaniu otrzymujemy wariant z cargą “lustrzaną”. Gdybyśmy taką założyli od początku, to z całego przedstawionego procesu odpadłoby tylko grawerowanie i oksydowanie. A reszta bez zmian.
Inne przykładowe prace z wykorzystaniem tych samych narzędzi.
Faktury w 3 pracach poniżej – symbol kwiatu życia na zawieszce po lewej, faktura na liściach w “wisiorze jesiennym” oraz faktura na rozecie w naszyjniku z niebieskim kwarcem tytanowanym, kryształami górskimi i kamieniami księżycowymi zostały wykonane także przy użyciu grawerki udarowej.
Niżej jeszcze 2 elementy biżuteryjne z mosiądzu – pierścień (jeszcze bez obrączki) oraz zawieszka. W tym przypadku fakturowanie powierzchni wykonane jedynie za pomocą śrubokręta i młotka.
Gdy temat Cię zainteresuje, wówczas znaczącą pomoc i mnóstwo informacji na temat tworzenia z wykorzystaniem metalu znajdziesz w “Kursie jubilerstwa” Carlesa Codiny.
Praktyczna “wiedza tajemna” jubilerów zebrana w 3 tomach i opracowana pod kątem osób początkujących. Każda książka w sposób jasny omawia poruszane zagadnienia. Każdy tom jest bardzo bogato ilustrowany w niewiarygodnej cenie tylko 34,- zł za 1 tom.
Książki znajdziesz i kupisz TUTAJ
Zapraszam cię także do zapoznania się z innym wpisem na naszym blogu również poświęconym oprawie kaboszonu: https://blog.royal-stone.pl/oprawa-kaboszonu-w-carge/
Jeśli uznasz, że ten wpis był dla Ciebie przydatny daj nam znać dodając komentarz.
Dzięki Waszym komentarzom będziemy wiedzieli jakiego rodzaju artykuły przygotowywać w dalszej kolejności.
super tutorial! prosto, jasno i na temat. zastanawiałam się właśnie jaka jest różnica między lutowaniem palnikiem i lutownicą 😉 a pędzelek do nanoszenia lutówki musi być z jakiegoś konkretnego włosia, czy byle jaki? PS. piękny ten wisior z pomarańczowym kabaszonem 🙂
Dziękuję za miłe słowa 🙂 Co do lutowania – to wykonywane za pomocą lutownicy to lutowanie niskotemperaturowe i można do niego używać wyłącznie cyny. Jeśli chcemy wykonać lutowanie lutem srebrnym (lub innym wysokotemperaturowym) niezbędne jest już użycie palnika gazowego. Palniki zasilane gazem butanowym w najgorętszym miejscu płomienia osiągają temperaturę 1300 st.C.
Pędzelek do nanoszenia lutówki może być jakikolwiek. Dobrze jeśli ma szpiczasty koniec ułatwiający precyzyjniejsze nanoszenie. Po użyciu pędzelka pozostałości lutówki zaschną i posklejają włosie. Wystarczy wówczas umyć go w ciepłej wodzie z mydłem, dobrze wypłukać i osuszyć.
dziękuję bardzo! 🙂
No tak, ten konkretny to się domyślam, że był ładny tylko po jednej stronie 🙂 myślałam o czymś takim, żeby do środka wstawić nie kamień, tylko szybkę, a właściwie dwie, jak w oknie, żeby cos było między nimi. Tylko się zastanawiam, czy one się nie uszkodzą podczas lutowania? Bo musza być już wtedy w środku. Można by to zrobić lutownica a nie palnikiem? Dzięki za odpowiedź i w ogóle ten poradnik, bardzo mi pomógł 🙂
Użycie szkła nie różni się szczególnie od użycia minerału i chyba nie ma konieczności umieszczania go w metalu przed zakończeniem prac lutowniczych (jednak nie znam do końca Pani zamysłu). Co do lutowania tradycyjną lutownicą przy użyciu cyny – połączenia będą niewątpliwie znacznie mniej trwałe i raczej nie uda się Pani w ten sposób uzyskać tak mało widocznych spoin jak w przypadku drobinek lutu srebrnego i palnika. Przy tworzeniu biżuterii z metalu należy raczej zaprzyjaźnić się z palnikiem, a lutownice elektryczne pozostawić elektronikom 😉
Wow, efekt jest przepiękny, chyba sama spróbuję swoich sił dla takiego dzieła 🙂
rewelacja dziękuję jasne proste i czytelne zwłaszcza dla kogoś początkującego bardzo przydatne. Może wreszcie mi się uda kamienie czekają już długo.
Bardzo fajny tutek i jak na osobę początkującą to masz na koncie ciekawe projekty. Mi osobiście spodobała się wersja z fakturą i oksydą idealnie pasuje do surowej powierzchni kamienia 🙂 dodałabym jeszcze tylko info w przyszłości jakiej gradacji papieru ściernego używasz w trakcie i do wykończenia/polerowania.
Parę razy próbowałam pracować z metalem, z różnym skutkiem 🙂 ale ten wpis natchnął mnie znowu do dalszych prób i nieustawania w swoich dążeniach. Proste, zrozumiałe wskazówki. Bardzo dziękuję, dodaliście mi skrzydeł 🙂 Ania
Witam . A w jaki sposób mocujesz kamień w zawieszce.?
W tym przypadku kamień jest dość ściśle otulony cargą i ona przytrzymuje go dostatecznie. Raczej nie ma szans na wypadnięcie. Jeśli jednak komuś nie wyjdzie na początku ściśle przylegająca carga kamień można podkleić do spodniej blaszki. Znakomicie sprawdza się do tego celu dwuskładnikowy klej UHU http://royal-stone.pl/product/search.html?query=uhu&category_id=&limit=
Można wklejać, ale przyklejanie kamieni do metalu to profanacja sztuki złotniczej 😛 🙂 Warto troszke się pomęczyć i popracować, żeby jednak tego uniknąć – kleje mogą reagować zarówno z blachą jak i z kamieniami/ceramiką niszcząc je – w końcu to chemia 😉
Co prawda, to prawda. Ale w tym przypadku to mosiądz i zupełnie nie-złotnicza wersja “startowa” działań z metalem 🙂
A można tak to zrobić, żeby ten kamień w środku był widoczny z obu stron? W sensie w takiej jakby ramce?
Tak, ale w tym przypadku (tego konkretnego egzemplarza kwarcu) raczej byłoby to niecelowe. Kwarc ze zdjęcia ma dekoracyjną tylko jedną stronę, spód nie jest zbyt ładny. Można kamień zakuć obustronnie w cargę. Użyć należy wówczas kamienia szlifowanego i polerowanego obustronnie z zaokrąglonym brzegiem wokół. Spotyka się w ten sposób gotowe już zakute minerały w postaci różnego rodzaju zawieszek. Można to zrobić samodzielnie 🙂