W dzisiejszym tutorialu serdecznie zapraszamy Was do wykonania wisiora z amazonitem! Palniki w dłoń i do dzieła!
Tym razem mój plan na wisiorek z miedzi to prosta carga oraz dwa oczka, przez które przechodzić będzie okrągły rzemień. Tym, co czyni wisiorek szczególnym, jest wybrany przeze mnie kamień – nieregularny amazonit, którego kolor przypomina mi miętowe cukierki. Z tego powodu nazwalam go “Miętuskiem”.
Tworzymy wisior z miedzi!
Potrzebne materiały i narzędzia do stworzenia wisiora z miedzi.
Blacha miedziana o grubości 0,5mm oraz 0,8mm
Piłka gesztelka oraz brzeszczoty do cięcia
Płytka do lutowania
Szczypce okrągłe
Pilnik jubilerski płaski
Gładzik do zakuwania carg
Lut srebrny
Płyn do lutowania Abdeck
Palnik
Kwasek cytrynowy (spożywczy)
Na początek mierzymy grubość kamienia (fot.2) aby ustalić konieczną wysokość cargi, czyli paska blachy otaczającego minerał.
Wybrany przeze mnie kamień nie ma jednolitej grubości na całej powierzchni, a więc przy ustalaniu szerokości cargi sugeruję się miejscem, w którym amazonit jest najgrubszy. Później, po przymierzeniu kamienia w zlutowanej już cardze zeszlifuję ją w tych miejscach, w których okaże się za wysoka. Wycinam nożycami pasek cienkiej blachy grubości 0,5mm.
Po odcięciu wstępnie formuję pasek blachy owijając go wokół kamienia (fot.3).
Po owinięciu kaboszonu odcinamy nadmiar blachy, wyrównujemy krawędzie pilnikiem i możemy przystąpić do pierwszego lutowania.
Należy pamiętać, że każdy lutowany element należy najpierw koniecznie odtłuścić (przed każdą z kolejnych operacji lutowania, jeśli jest ich więcej!). W przeciwnym przypadku lutowanie najprawdopodobniej się nie powiedzie. W tym celu zanurzamy przedmiot na kilka minut w naczyniu z gorącym roztworem spożywczego kwasku cytrynowego. Do sporządzenia roztworu należy wsypać ok. 10g kwasku na 200 ml wody (czyli ok. pół małej torebki na szklankę wody).
Po kąpieli wyjmujemy przedmiot za pomocą pęsety (nie dotykamy palcami, aby ponownie nie zatłuścić!), opłukujemy pod bieżącą wodą i dobrze osuszamy za pomocą papierowego ręcznika.
Do lutowania będziemy potrzebowali ognioodpornego podkładu. Ja wykorzystałam posiadaną cegłę szamotową, jednak zaopatrzenie się w specjalne, dedykowane ceramiczne płytki do lutowania będzie dobrym wyborem. Szczególnie, że płytki takie posiadają gęstą sieć otworów, które bardzo często pomogą nam w zamocowaniu i ustaleniu przedmiotu w żądanej pozycji.
Na dokładnie dopasowane do siebie, równe powierzchnie (miejsce styku, czyli końce naszej jeszcze nie zlutowanej cargi) nakładamy za pomocą małego pędzelka płyn do lutowania, czyli tzw. lutówkę. Doskonałym i najbardziej popularnym preparatem jest Abdeck. Następnie na linii oczekiwanego połączenia układamy kawałeczki odciętego lutu. Odczekujemy chwilkę, aż spirytus z powierzchni pokrytej preparatem odparuje i miejsce to będzie suche.
Po pokryciu miejsca łączenia lutówką, umieszczamy kawałeczek twardego lutu srebrnego i zaczynamy rozgrzewać metal do momentu jego roztopienia (tzw. popłynięcia) – fot.4.
Aby carga w trakcie lutowania znajdowała się w wymaganej pozycji podpierałam ją pęsetą. W przypadku posiadania płytki ceramicznej do lutowania z otworami o której wspomniałam wcześniej, moglibyśmy podeprzeć ją np. rozgiętym stalowym spinaczem, bądź szpilkami wetkniętymi w znajdujące się w płytce otwory.
Po zlutowaniu sprawdzamy, czy carga pasuje do kamienia (fot.5).
Teraz możemy wyrównać krawędzie cargi przy użyciu papieru ściernego (fot.6), a także spiłować za pomocą płaskiego pilnika jubilerskiego jej wysokość w miejscach, w których kamień jest niższy. Warto zmniejszyć przy tym wysokość cargi w okolicy ostrego kąta (“czubka”).
Teraz czas na wykonanie “plecków”. Z arkusza blachy miedzianej o grubości 0,8mm odcinamy gesztelką kawałek blachy trochę większy, niż zarys cargi. Przed lutowaniem sprawdzamy, czy carga idealnie płasko przylega do wyciętej blachy (fot.7). Następnie wrzucamy oba elementy do roztworu kwasku cytrynowego, by oczyścić je przed lutowaniem.
Wytrawione w kwasku cytrynowym, wypłukane i osuszone elementy układamy na ceramicznej płytce do lutowania z otworami. Miejsca łączenia pokrywamy lutówką Abdeck. Po odparowaniu spirytusu z lutówki po wewnętrznej stronie cargi układamy kawałeczki lutu o średniej twardości (fot.8).
Teraz możemy zacząć rozgrzewać palnikiem całość. Ważne jest, aby starać się podgrzewać całość równomiernie, a więc na początku skupiamy się na podgrzewaniu płomieniem palnika grubszej blachy, w mniejszą ilość czasu poświęcamy na podgrzewanie samej cargi. Carga nagrzewa się o wiele szybciej i w przypadku zbyt długiego podgrzewania mogłaby się zacząć naddtapiać. Staramy się podgrzewać całość równomiernie do czasu, aż lut się roztopi i połączy oba elementy.
Gdy metal ostygnie odcinamy nadmiar blachy za pomocą gesztelki (fot.9-10). Następnie krawędzie wyrównujemy płaskim pilnikiem jubilerskim (fot.11, 12).
Teraz możemy zająć się przygotowaniem rurek, które posłużą do przewleczenia rzemienia lub łańcuszka. Wykorzystamy do tego mały kawałek blachy zwinięty przy użyciu okrągłych szczypiec (fot.13). Przed zlutowaniem upewniamy się, że średnica tak ukształtowanej “rurki” ma średnicę pozwalającą na przewleczenie wybranego rzemienia.
Układamy lut w miejscu widocznym na fot.14 i lutujemy. Pamiętamy cały czas, że przed każdym lutowaniem zawsze należy wytrawić przedmiot w kąpieli w gorącym roztworze kwasku cytrynowego, a następnie miejsce lutowania pokryć lutówką. Po zlutowaniu odcinamy nadmiar blachy i przecinamy rurkę na na dwie równe części (fot.15). Na początku nie wyglądają zbyt obiecująco, jednak po wyrównaniu pilnikiem jubilerskim prezentują się całkiem dobrze (fot.16).
W następnym kroku oba “oczka” spiłowałam miejscowo, aby zrobić większą powierzchnię styku przy ich lutowaniu z bazą. Na te miejsca naniosłam kawałeczki lutu (oraz obowiązkowo lutówki), by później łatwiej było mi zlutować je z bazą (fot.17).
Ostatnie lutowanie wymagało nieco gimnastyki. Ustawiłam bazę pionowo pomiędzy dwoma kawałkami cegły szamotowej, a następnie ułożyłam oczka w docelowych miejscach (fot.18). Po lutowaniu bazę wytrawiłam w w gorącym roztworze kwasku cytrynowego w celu pozbycia się osadów z powierzchni metalu.
Teraz pozostało już tylko oprawić kamień (fot.19). Aby to zrobić umieszczamy kamień w przeznaczonym na niego miejscu i stopniowo doginamy do niego cargę za pomocą gładzika.
Po zakuciu kaboszonu wyrównałam krawędzie pilniczkiem i papierem ściernym, żeby pozbyć się ewentualnych rys powstałych podczas oprawiania (fot.21).
Jasny kolor miedzi w zestawieniu z miętową barwą amazonitu trochę mnie nie przekonywał. Zdecydowałam się więc pokryć metal oksydą, oraz przetrzeć zaoksydowaną powierzchnię papierem ściernym (fot.22,23).
Na zakończenie pozostało tylko przewlec rzemień przez oczka, jego końce wkleić w tulejki i zamontować zapięcie (fot.24-25).
Gotowe! 🙂
Życzę Wam owocnego tworzenia
Julia Gniazdowska/Yulien Jewelry
Świetna instrukcja, mam jeszcze pytanko odn lutu, czemu zawsze lutujemy lutem do srebra? ja bym chciała lut w takim samym kolorze, a nigdzie nie mogę znaleźć do kupienia, czy taki lut w ogóle istnieje?
Z góry bardzo dziękuje za odpowiedź.
Docierały do nas sygnały o dostępności lutów w kolorze miedzi. Pojawiały się one wśród ofert zagranicznych, jednak nie są też powszechnie stosowane w pracach jubilerskich. Powodem nie używania ich jest zapewne nie tyle słaba dostępność, ile ich niesatysfakcjonujące parametry i zachowanie się w trakcie pracy. Docierały do nas opinie osób, które po próbowały z nimi pracować i nie były zadowolone z zachowania się tych lutów podczas procesu lutowania, jak też z uzyskanych spoin. Nie bez powodu w powszechnym użytku są luty ze srebra. Dają doskonałe połączenia i po dobrym opanowaniu techniki lutowania spoiny są tak cienkie, że praktycznie widoczne tylko przy oglądaniu miejsca łączenia z bardzo bliska. Polecamy stosowanie lutów ze srebra.
Proszę o podpowiedź, jakiego palnika uzyc do lutowania? Jakim gazem się lutuje?
Należy zaopatrzyć się w palnik na gaz propan-butan. Można spotkać dwie wersje palników jubilerskich. Pierwszy rodzaj, to zewnętrzna butla podłączana za pomocą przewodu. To rozwiązanie jest preferowane przez osoby, które podjęły decyzję o stałym zajmowaniu się jubilerstwem. Dla osób początkujących, bądź wykonujących biżuterię okazjonalnie, odpowiedni może być palnik posiadający butlę w rękojeści. Jest ona napełniana z pojemników z gazem takich, jak do nabijania zapalniczek. Przy wyborze palnika należy uwzględnić jego moc. Będzie ona miała wpływ m.in. na to, jakiej wielkości elementy i biżuterię będziemy w stanie za jego pomocą polutować. Dla uzyskania dokładniejszych informacji uwzględniających Pana konkretną sytuację i potrzeby zachęcamy do opublikowania pytania na grupie poświęconej jubilerstwu i metaloplastyce: https://www.facebook.com/groups/150541905668227