Świat biżuterii i półfabrykatów nie jest zarezerwowany jedynie dla dyplomowanych artystów i jubilerów. Doskonale odnajdują się w nim osoby niemające artystycznego wykształcenia i zawodowo niezwiązane ze sztuką. Tworzenie biżuterii jest dla nich odskocznią od codzienności, twórczym hobby, dzięki któremu ładują swoje życiowe akumulatory, mając jednocześnie okazję do poznania wielu nowych znajomych czy zawiązania nowych przyjaźni.
Jedną z taki osób jest nasza klientka -p. Anna Kowal. Zapraszamy na krótki wywiad z nią i prezentację jej niektórych prac wykonanych techniką haftu koralikowego i beadingu.
Aniu, jesteś pracownikiem korporacji i nie masz żadnych zawodowych związków z projektowaniem i tworzeniem biżuterii, prawda?
Tak, jestem po Zarządzaniu Przedsiębiorstwem, ale też po podyplomówce na Politechnice – Zarządzaniu Nieruchomościami. Obecnie jestem szefem departamentu zajmującego się sprawami korporacyjnymi i prawnymi w jednej z dużych energetycznych spółek skarbu państwa.
Jak zatem zaczęła się Twoja koralikowa przygoda?
Od czego się zaczęło? Od rozsypanych kościanych korali w salonie koleżanki. Turlały się niechciane po podłodze i kot się nimi bawił. Pozbierałam, poplątałam rzemieniem w fantazyjne węzły i powstał naszyjnik, w którym chodziłam kilka lat. Zawsze bawiło mnie i relaksowało robienie czegoś własnymi rękami. I jednocześnie uwielbiałam ubierać się w oryginalne niepowtarzające się rzeczy (niestety do czasu pracy w obecnej firmie – gdzie jednak obowiązują mnie korporacyjne standardy). Stąd umiejętność szycia, szydełkowania, czy robienia na drutach. Więc dlaczego nie dołożyć do tego robienia biżutków?
W międzyczasie trafiłam na Forum Craftladies – w którym zakochałam się bez opamiętania, a zwłaszcza zachwyciło mnie, że nie jestem jedyną osobą, którą nudzą sieciówki i nie kręcą chińskie podróbki. Zaczęłam próbować wszystkiego czego można było spróbować – filcowania, ceramiki, wire wrappingu, scrapbookingu czy decoupage. Zaczęłam się spotykać z “rękodzielnie” zakręconymi dziewczynami z całej Polski. Zaczęły się wymianki, a podczas jednej z nich od Karoliny Rozmiarek z Wrocławia dostałam beadingowy wisior. No i …. przepadłam bez pamięci. Uczyłam się od Weraph, Izziland, podglądałam Frydzię i parę innych zręcznych osóbek. Oczywiście zaczęło się od koralikowych chińskich krzywulców, potem na igłę weszły “euroglassy” i skończyło się w moim przypadku na Toho. Do Myiuki – sięgam tylko po nici. Boję się nowej miłości i dodatkowych ilości koralików. Czasami wspieram się Preciosa, ale to tylko w rozbudowanych formach i kiedy potrzebuję koralików innych niż “roundy” (okrągłe).
Czy w tworzeniu stawiasz sobie jakieś cele, w którą stronę zmierzasz?
Ha – nigdzie nie zmierzam – chciałabym móc jak najszybciej wylądować na emeryturze, żeby móc przerobić tony zapasów, które nagromadziłam 😉
No, ale chciałabym też nabyć jeszcze więcej umiejętności precyzyjnego wykańczania, bo zachwyca mnie, że wiele prac pięknie wygląda nie tylko w części publicznie pokazywanej, ale również w wykończeniu, od spodu.
Jakie są Twoje ulubione materiały – kamienie, koraliki, nici, igły. Jakie lubisz formy i kolory?
Kamienie to z pewnością – onyks, turkus, kryształ, labradoryt – dość popularne, ale ja je uwielbiam. Wśród koralików jak wspomniałam moimi faworytami są Toho, a nici do beadingu tylko Miyuki. Igły z mojego pudełeczka – bo kiedyś nieopatrznie wsypałam tam wszystkie, które miałam w różnych opakowaniach i wyciągam w zależności od potrzeby. 🙂
Lubię formy przestrzenne, kubistyczne, ale w hafcie koralikowym kuliste. Mój lektor od angielskiego (mieszkający wiele lat w Australii) – powiedział, że moje prace przypominają sztukę aborygenów australijskich.
Jak mam coś zrobić dla siebie – to monotematycznie i monokolorystycznie. Wydaje mi się, że nie umiem łączyć kolorów – mam czasem obawę, że widzę świat tylko w czarno-białych kolorach. Ale staram się eksperymentować i podglądać kolory, które Stwórca połączył w naturze. To często bywa bardzo zaskakujące. Jak zupełnie nie mam pomysłu, wtedy sięgam po niezawodne połączenie – róż z szarością.
Bez czego nie wyobrażasz sobie tworzenia?
Bez Ciszy – to jest mój najlepszy czas relaksu i pozostawania sam na sam z własnymi myślami. Nie zakłócam tego czasu radiem czy muzyką. Tylko ja i to, co robią moje ręce! No i oczywiście bez mojej pracowni – Atelier Czerwona, gdzie czasem goszczę koleżanki “po igle i koraliku”.
Co Ci daje beading i inne pasje?
Świadomość, że w czasach wszechobecnych pośredników, konsultantów, produkcji masowej i nastawienia konsumpcyjnego – można robić coś samemu i dla własnej przyjemności. Cieszę się, że czasem innym też się to podoba, ale nie taki jest cel mojego tworzenia. Choć często powtarzam, że nie jestem twórcą – tylko odtwórcą – i chyba wolałabym być postrzegana jako dobry rzemieślnik niż kiepski artysta.
Poza tym poznałam masę ciekawych osób – dla których realizacja ich pasji jest formą spełniania siebie. Podoba mi się to, że wśród tych osób nie ma podziału na wiek, wykształcenie, zamożność – liczy się to, co każdy może zrobić własnymi rękami.
Jak Twoja rodzina i przyjaciele odbierają Twoja pasję?
Mam ich pełną aprobatę – przede wszystkim dlatego, że mnie to wycisza, a łagodna kobieta w domu to skarb, a po drugie zawsze jest tak, że jak sami nie umiemy czegoś zrobić – to zachwyca jeśli ktoś inny to potrafi – to taka trochę magia tworzenia. Może skomplikowane to zdanie – ale prawdziwe. Przyjaciele też są zadowoleni, bo często moje prace trafiają do nich w formie prezentów – a wiadomo, że każdy lubi dostać unikalny prezent stworzony z myślą o adresacie.
Pani Anna Kowal brała także udział w konkursach organizowanych przez Royal-Stone.pl
Jedna z jej prac otrzymała wyróżnienie w konkursie “Kalendarz 2016 – U Włocha na podwieczorek”.
Pani Ani życzymy wielu jeszcze inspiracji, a przede wszystkim czasu, aby mogła zrealizować wszelkie swoje pomysły i cele. Ogromnie nas cieszy fakt, że tworzenie biżuterii może być nie tylko sposobem na życie, ale także pięknie je dopełniać.
Wszystkiego dobrego!
Bardzo lubię czytać wywiady z tak inspirującymi osobami… I duma mnie rozpiera, jeśli mam przyjemność znać osobiście 🙂
PS. Aniu, wiesz, że Ci kibicuję całym sercem i ubolewam, że tak rzadko mogę czerpać z Twojej cudownej pozytywnej energii… Chciałabym częściej – na tej emeryturze? 🙂
Inspirujesz, rozwijasz się cudownie, piękne prace tworzysz, a ja się cieszę, że mogę odrobinkę należeć do tego świata i przycupnąwszy w kąciku podglądać… No i macać Twoje koraliki 😀
Z zainteresowaniem przeczytałam wywiad z Anią. Choć się nie znamy mamy ze sobą dużo wspólnego od zamiłowania do haftu koralikowego po rozpoczęcie “przygody” z koralikami. Życzę ci sukcesów, rozwijaj swoją pasję , nie bój się kolorów.
Miło mi słyszeć tak wiele miłych słów. To buduje i pozytywnie nastraja. Ale chyba jest to miejsce na moje szczególne podziękowania… Bo bez WAS wszystkich nie byłoby tego co nas łączy. Blog Royala – jest jedynie witryną internetową ale tworzą ja wspaniali ludzie. Zdjęcia moich biżutków uchwyciło czyjeś mega zdolne oko, do wywiadu zachęciła fantastyczna osoba, a sklep zawsze jest gotowy na potrzeby klientów. Dużo się dzieje w całej przestrzeni okołosklepowej co w dzisiejszych czasach niejednokrotnie jest ważniejsze niż ceny (choć regularne rabaty – nie mogą pozostać niezauważone). Ale po drugiej stronie sklepu – jest cała masa klientów – wspaniałych kobiet, z fantastycznymi zdolnościami. ogromnie mi miło że dwie z nich (wielokrotnie wyróżniane i znane w środowisku beadingowo – sutaszowym) zostawiły komentarz pod tym postem. Naprawdę serdecznie dziękuję wszystkim po obydwu stronach lustra :):)
Anię znam od paru lat . Kilkukrotnie gościłam w jej Atelier prowadząc warsztaty. Zawsze wracałam pełna dobrej energii, z zapasem na wiele zimnych bezcraftowych miesięcy. Ania jest cudną, ciepłą, troskliwą osobą. Myślę, że te dary rozdziela równo każdemu, kto ma z nią do czynienia. Atelier Czerwona to dzięki niej świetne miejsce, pełne dobrej energii zarażające w pełni miłością do rękodzieła i wspólnych spotkań.
Ania jest jedną z najcieplejszych usposobieniem osób , jakie znam…. (zjadłam słowo, więc się poprawiam) 🙂
Ania jest jedną z najcieplejszych usposobieniem, jakie znam. Poznałyśmy się na warsztatach prowadzonych przez Izę Żurawską w Ani Aterier Czerwona. Bardzo cieszę się z tej znajomości. To bardzo zdolna i skromna osoba, tworzy niezwykłe cuda w tej swojej pracowni…i zawsze służy pomocą 🙂 Gratuluję ci Aniu talentu 🙂