Marzenia są cudowne. Gdy je mamy i jeśli starczy nam wytrwałości w dążeniu do celu, wówczas nadchodzi chwila spełnienia. Dzięki trzem wspaniałym bohaterkom – pięknej Miss Polonii Paulinie Krupińskiej, Artystce Małgorzacie Rybickiej – Qlka Art i pięknej sutaszowej Koronie mogło zrealizować się MARZENIE, o którym jest ten wpis.
Korona została wykonana przez Artystkę na zamówienie firmy kosmetycznej WIBO i została wykorzystana w stylizacji promującej najnowszą, jesienną linię kosmetyków WIBO “WHO OWNS THE CROWN” sygnowaną przez Miss Polonię Paulinę Krupińską. Składamy serdeczne podziękowania firmie WIBO za udostępnienie zdjęć dla celów niniejszej publikacji, a dalej głos oddajemy Autorce pracy.
Kilka słów o sobie
Twórczość plastyczna towarzyszy mi odkąd pamiętam. Malowałam, rysowałam, ozdabiałam przedmioty, które znajdowały się w zasięgu moich rąk. Wiedziałam jedno – z tym chcę połączyć moje życie na zawsze.
Miałam naście lat, kiedy zakochałam się w fotografii, ale w takiej pachnącej chemią, w obrazach wyłaniających się w blasku czerwonego światła, w fotografii magicznej.
Z drugiej strony planem było skończyć filologie polską i uczyć w szkole. Wtedy to było ważne marzenie, jednak dzisiaj nie wyobrażam siebie w takim miejscu.
Udało mi się połączyć dwie pasje. Ukończyłam fotografię, w której zakochiwałam się coraz to mocniej i w między czasie na gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych studiowałam kierunek, który był jak dla mnie stworzony – łączył w sobie twórczość i pedagogikę.
Od 10 lat robię to co kocham. Jestem nauczycielem plastyki . To jest praca, którą cenię i w której nigdy nie wieje nudą.
Z moją własną twórczością było różnie. Po burzliwym i wieloletnim związku z fotografią postanowiłam ją odsunąć na drugi plan i zakochałam się ponownie. Dotknęłam świata biżuterii – świata barw, faktur i kształtów, ale również kobiecości i wyjątkowości. Kwintesencji tego, czego szukałam w mojej ekspresji.
Dotknęłam świata biżuterii – świata barw, faktur i kształtów, ale również kobiecości i wyjątkowości. Kwintesencji tego, czego szukałam w mojej ekspresji.
Kolor. To on nadaje życiu mojemu sens. Otaczam się kolorami, składam się z kolorów. Kiedy jest mi źle, natychmiast koloruję otoczenie. Kiedy jestem szczęśliwa, to nimi wyrażam moje pozytywne emocje. Jeżeli miałabym określić jednym słowem to co robię i kim jestem, to właśnie byłoby to słowo ‘Kolor’.
Jeżeli miałabym określić jednym słowem to co robię i kim jestem, to właśnie byłoby to słowo ‘Kolor’.
Przygodę z biżuterią zaczynałam od prostych form, tzw. „składaków”. Potem poczułam wełnę. Filcowanie pochłonęło mnie w całości – to jak malarstwo i rzeźba w jednym.
Pewnego dnia zobaczyłam naszyjnik wykonany w technice haftu sutasz. Wpadłam po uszy. Setki godzin poświęconych na naukę, kilometry sznurków w koszu na śmieci. Zniechęcenie trwało najwyżej 2 dni. Szyłam, projektowałam, szyłam, wymyślałam (po każdym słowie powinno być: kupowałam nowe materiały 🙂 ). Odkrywałam możliwości, które w tej technice są nieskończone. Nieskończona ilość kształtów, połączeń kolorów – biorę za moje słowa pełną odpowiedzialność.
Haft techniką sutasz – nieskończona ilość kształtów i połączeń kolorów.
Początek Qlka Art
Znacie to uczucie, kiedy wydaje się, że wszystko się skończyło, że życie się załamało, że nic dobrego już nie czeka, że właściwie to nic tylko siąść i płakać nad własnym losem? A uczucie, kiedy ktoś poklepie po ramieniu i powie “dasz radę!”? I wreszcie uczucie, kiedy dochodzicie do wniosku, że “kto ma dać radę jak nie ja”? To właśnie był początek Qlka Art. Początek mojej przygody nie tylko z tworzeniem biżuterii, ale (przede wszystkim) z nowymi ludźmi, którzy zaczęli stawać na mojej drodze. A także zostawać w moim życiu.
W dzień “chodziłam do szkoły”, a w nocy tworzyłam. Weekendy spędzałam przy biurku. W święta choinkę owijałam łańcuchami, a siebie sznurkami. Qlka Art to nie praca, to pasja. Nidy nie zapomnę mojej pierwszej sprzedaży, która poszła za granicę. Uroczyście niosłam wtedy paczkę na pocztę. Moje prace zaczęły wędrować w różne zakątki świata. Zaczęło się. Machina ruszyła. Im bardziej się sprzedawało, tym więcej w mojej głowie pojawiało się projektów. Aaaa, właściwie po co spać?
W święta choinkę owijałam łańcuchami, a siebie sznurkami. Qlka Art to nie praca, to pasja.
Są takie dni, kiedy wszystko wydaje się zwykłe. Nagle telefon, który zmienia następne 3 tygodnie w dzikie poszukiwanie materiałów, projektowanie, testowanie, szycie, klejenie, i nie przespane noce. “Korona. Czy zrobisz koronę?”. Koronę, koronę… dlaczego nie. Przecież ja mogę wszystko. Do dzisiaj podziwiam swoją wiarę w siebie. Potem w czasie rozmów nad szczegółami dowiedziałam się, że korona ma być ważnym elementem w sesji dla firmy WIBO. Znam przecież, z moich kosmetyczek wylewają się setki kosmetyków tej firmy. Kolorowych oczywiście. Jeszcze więcej stresu dostarczyła wiadomość, że korona będzie zdobić królową piękności – Paulinę Krupińską. To było wyzwanie mojego życia. Korona dla Miss Polonia.
To było wyzwanie mojego życia. Korona dla Miss Polonia.
Czas start. Kartki, karteluszki, notatki, rysunki, wizje, lista zakupów, następna, jeszcze jedna i ostatnia. A nie, to nie ostatnia, jeszcze jedna. Próba nr 1 – nieudana, nie będzie efektu, to się musi trzymać, tu będzie krzywo, tam będzie zbyt miękko, a tu będzie nie tak. “Myśl Gośka, myśl!”.
Podejście drugie – kształt, szkielet… mam to! Minęły 2 tygodnie. Został tydzień, ale mam! W kolorze szarego filcu. Kilometry szybkich spacerów, każda minuta na wagę złota (i srebra). “Dzień dobry, poszukuje srebrnego materiału. No takiego do korony”. Miny pań w sklepach z tekstyliami bezcenne. Znalazłam. Przyszedł czas na to, co mnie przerażało najbardziej. Czas operacyjny 5 dni, a przede mną 10 igieł, złote i srebrne sznurki. Kto pracuje w tej technice, ten wie o czym mówię. Nie ukrywam, że ta część projektu sprawiła mi najwięcej radości.
… to było trochę jak malowanie złotem i srebrem.
Korona zaczynała przybierać królewskie oblicze wraz z każdym muśnięciem sutaszu. Muśnięciem, bo to było trochę jak malowanie złotem i srebrem. Dziesiątki konsultacji z klientem, kilka kosmetycznych poprawek i oto jest. Udało się.
Przyznam, że to jeden z tych projektów, z którym było mi się bardzo ciężko rozstać. Zapakowana w szary kartonik pojechała w siną dal. Po roku od tego rozstania mogę na nią patrzeć w najpiękniejszym towarzystwie jakie może być. Z dumą oglądam reklamy nowej kolekcji WIBO – “WHO OWNS THE CROWN”. To trochę tak, jak dziecko osiąga sukces, a rodzica roznosi wtedy duma.
Na koronie świat się nie kończy. Świat się zaczyna. Ten projekt bardzo szybko przyniósł za sobą konsekwencje i bardzo pozytywne doświadczenia. MYSTIC EMERALD to następne wielkie przedsięwzięcie. Zostałam zaproszona do koordynowania jednego z projektów Biżuteryjki dla WOŚP. Zebrałam ekipę i wraz z dziewczynami z całej Polski stworzyłyśmy aplikację w technice haftu sutasz.
Wyjątkowa torba wykonana w pracowni Mana Mana przyozdobiona wijącymi się formami stworzonymi przez kilkadziesiąt par rąk. A to wszystko zaprojektowane i połączone przeze mnie. Ale ten projekt to przede wszystkim nowe znajomości, satysfakcja i setki uśmiechów do sznurków, pojedynczych elementów aplikacji, torby, monitora, maili, kopert….
Moim marzeniem było stworzyć coś własnego, moje miejsce na ziemi, moją przestrzeń twórczą.
Na zakończenie tej bajki o marzeniach napiszę coś bardzo popularnego, chociaż nie do końca oczywistego. Chcieć to móc. Ja niespełna 3 lata temu ze “stówą” w kieszeni zdecydowałam się spełniać moje marzenia, zamienić złe emocje na paliwo potrzebne do realizacji pragnień, mieć swoje miejsce na ziemi – moją własną przestrzeń twórczą. Wierzę, że przede mną jeszcze wiele takich wyjątkowych projektów. Jestem przekonana, że na każdego z nas czeka taka korona.
Warto wierzyć w siebie, marzyć i spełniać swoje marzenia.
Excellent blog post. I definitely love this
site. Keep it up!