Miesiąc sierpień w Kalendarzu biżuteryjnym Royal-Stone 2017 poświęcony jest geometrycznym trendom w sztuce XX wieku, które w ubiegłym roku stały się jedną z naszych inspiracji konkursowych. Wówczas Werdyktem Jury zwyciężyła fantastyczna bransoleta Pani Jagny Bireckiej, Artystki znanej głównie z perfekcyjnego opanowania tworzywa jakim jest Polymer Clay. Zwycięską bransoletę możecie podziwiać na sierpniowej kartce z Kalendarza biżuteryjnego Royal-Stone 2017.
Serdecznie zapraszamy do zapoznania się z Twórczością Artystki prezentowaną na jej fanpage’u oraz w Galerii na stronie www.jagnab.pl

Jeśli tworzysz biżuterię zapraszamy Cię także do udziału w trwającej aktualnie edycji naszego Konkursu biżuteryjnego. Szczegóły poznasz w Regulaminie – kliknij TUTAJ.

A teraz oddajemy już Głos naszej Laureatce 🙂


Obiecałam, że napiszę coś o sobie.
Jak zwykle, najpierw obiecałam, potem pomyślałam… i wpadłam w lekki popłoch, bo co tu napisać? Nie napiszę przecież, że biżuteria pociągała mnie od dziecka, bo nie lubię kłamać… Z tego samego powodu nie mogę napisać, że biżuteria to moja wielka i jedyna miłość i jestem szczęśliwa, że właśnie tworzeniem biżuterii zarabiam na życie.

Bo tak naprawdę to jestem szczęśliwa, kiedy mogę tworzyć cokolwiek i kiedy znajdują się ludzie, którym to się podoba. Skoro biżuteria się podoba, bardzo proszę 😊 Z dużą przyjemnością wyżywam się artystycznie również w takiej formie, poza tym zajmuję się też ceramiką (hmmm… ostatnio jakby trochę mniej) i kilkoma innymi rzeczami.

 

 

Tym sposobem mamy ustalone, że moją pasją jest twórczość jako taka, a biżuteria jest jednym ze środków wyrazu… i przy okazji ogromnym wyzwaniem, jak każda sztuka użytkowa, wymagająca zgrabnego połączenia formy z funkcjonalnością (ja bardzo lubię wyzwania).
Nie ukrywam, że forma jest dla mnie szalenie istotna i rzadko idę tu na kompromisy, chociaż często kosztuje mnie to mnóstwo energii i czasu. I nerwów. Na szczęście z pomocą przychodzi mi moje wykształcenie (kiedyś byłam architektem), któremu mogę zawdzięczać kilka całkiem sprytnych rozwiązań technicznych 😉

Rozwijając temat formy – najbardziej lubię, kiedy jest mocna i czysta, chętnie geometryczna. Prosta, bez przesady,  bez zbędnych ozdobników. Pewien pan kiedyś powiedział, że mniej znaczy więcej – nie tylko składam pod tym mój podpis (czytelny), ale staram się stosować tę zasadę w mojej pracy na co dzień.
Poza tym moje formy są raczej duże, duże albo bardzo duże. W sam raz dla odważnych i pewnych siebie kobiet, które nie boją się wyróżniać z tłumu 😊

 

 

Znakomita większość moich prac to unikaty wykonane w jednym tylko egzemplarzu. Zdarza mi się czasem „wypuścić” krótką serię, jednak staram się to ograniczać do minimum. Najwięcej satysfakcji daje mi tworzenie prac niepowtarzalnych, szczególnie takich, które dojrzewają we mnie przez bardzo długi czas i czuję, że muszę je wykonać, czekam tylko na właściwy moment… albo na dobry pretekst. Taka była też historia konkursowej bransolety, która (bransoleta, nie historia, ma się rozumieć) jest powodem mojej tu obecności. Długo nosiłam się z pomysłem na bransoletę-kulę, gdzieś obok kopał mnie w duszę ciąg Fibonacciego i twierdził, że warto nad nim pomyśleć… W tej sytuacji nie mogłam przejść obojętnie obok geometrycznego konkursu, wentyle puściły, bransoleta musiała przyjść na świat. Jest to jedna z moich ulubionych prac i jestem z niej bardzo dumna, niezależnie od zwycięstwa w konkursie.

 

 

Konkursowa bransoleta jest wykonana z polymer clay. To materiał w Polsce znany stosunkowo mało, raczej niedoceniany, ciągle najbardziej kojarzony z koralami wykonanymi techniką millefiori i nie najlepszą jakością. To trochę smutne, ponieważ jest to medium niesłychanie wdzięczne, stwarzające ogromne możliwości, które ogranicza właściwie tylko wyobraźnia artysty i jego umiejętności. To, że najchętniej pracuję właśnie z tym materiałem, to nie przypadek ani zbieg okoliczności – to w pełni świadomy wybór medium, które pozwala mi na realizację większości moich projektów. Polymer clay jest materiałem plastycznym, stosunkowo łatwym w obróbce, chętnie łączącym się z innymi mediami  – do tego praktycznie bezodpadowym. Utwardza się go w temperaturze 120-150°C, więc nie wymaga profesjonalnego pieca, narzędzia do jego obróbki również są nieskomplikowane. Właściwie jedyną jego wadą jest to, że praca z nim wymaga mnóstwa precyzji, dokładności i cierpliwości – wszystkie niedociągnięcia w postaci nierówności powierzchni, odcisków palców, pęcherzyków powietrza w masie czy paproszków klejących się do surowej masy potrafią zepsuć nawet najciekawszy projekt, który staje się nieestetyczny i powinien znaleźć swoje miejsce w koszu. Taki brak estetyki wykonania kojarzy mi się z modną w latach 80 biżuterią z modeliny…  Ta biżuteria to mój senny koszmar 😉

Ale myślę, że rozwinięcie tematu koszmaru daruję i sobie, i Wam 😊

Zresztą wydaje mi się, że dobrze byłoby zakończyć pisaną część „o mnie” i przedstawić kilka z moich prac. To dla mnie wielka przyjemność, że mogę je zaprezentować na tym blogu – mam nadzieję, że wybrane przeze mnie prace komuś się spodobają, a kogoś być może zachęcą do bliższego zainteresowania się fantastycznym materiałem, jakim jest polymer clay i wykorzystania go w swojej twórczości.

Jak gdzieś wyżej pisałam, polymer clay jest moim ukochanym medium, ale nie jedynym, z jakim zdarza mi się pracować. Dlatego pozwolę sobie zaprezentować również kilka prac wykonanych z dębu czarnego i srebra. Dąb czarny to moja dosyć nowa i dosyć wielka miłość… szkoda, że przy tym wszystkim dosyć trudna 😉

I już na sam koniec chciałabym Was serdecznie zaprosić do odwiedzania mojej strony www.jagnab.pl (strona jest co prawda w trakcie przebudowy, ale mam nadzieję, że niedługo będzie już w pełni gotowa) oraz mojego Facebookowego fanpage’a.